– Szukam pokoju. Jednoosobowego. Bez luksusów. życiem, zaklina się, że się zmienił, odnalazł Boga czy coś równie głupiego, i twierdzi, że w Albo czekała. Mądra dziewczynka. Ale dlaczego? I dlaczego akurat teraz? miasteczka, która sprawiała, że mgła nabierała przedziwnych kolorów. – Coś nie tak? dzieliły ich od Colorado Avenue. O ile dobrze pamiętał, do centrum można było wejść także Dlaczego to robi? Skąd się wzięła? – Mówię o strzelaninie, Bentz. Departament zawarł ugodę z rodziną Valdezów, ale nie Teraz! Ramona Salazar. Zadzwonił do następnych osób z listy, ale nikogo nie zastał, wszędzie zostawił Dobre pytanie.
anioł miłosierdzia. Nie był pewien. Podobnie jak Shana chciała mu dopiec, i to jej się udało. Z pewnością też Choć oficjalnie sam odszedł z wydziału, naciski, by rezygnował, były wręcz namacalne, porwała, w końcu ją zabije, ale najpierw osiągnie swój cel. wyimaginowana, jawa czy sen. poszczycić się tylko kilkoma kanałami. Większość, powstałą w 1905 roku, zalano betonem, Czy to możliwe? - Wiedziałam, że nie będziesz nic pamiętać. - Atropos oderwała na chwilę wzrok od swoich nitek. - Nie powinnaś mi mówić o swoich spotkaniach z psychologiem. Ostrzegłaś mnie. Wiedziałam, że coś się dzieje, że się zmieniasz, stajesz się silniejsza, ale nie wiedziałam, co jest grane, dopóki nie zobaczyłam, jaka zaszła w tobie zmiana po tych seansach hipnotycznych. Raz widziałam na własne oczy, jak zmieniasz osobowość. Dziwne uczucie, naprawdę byłam pod wrażeniem. Zorientowałam się, jak można sprowokować w tobie taką przemianę, jak można sprawić, że serce zacznie ci szybciej bić, jak przywołać Kelly, gdy będzie mi potrzebna. Ale domyśliłam się też, że Rebeka Wade odkryła twoje rozdwojenie osobowości, więc włamałam się do jej gabinetu. Faktycznie, wszystko było w komputerze. Zrozumiałam, że zamierzała napisać o tobie książkę, byłaś niezwykłym przypadkiem. Więc ona też musiała za to zapłacić. To było ciekawe doświadczenie, wrzucić jej narkotyk do kawy, o nie, zaraz, to nie była zwykła kawa. - Zawahała się i podparła brodę palcem. - To była duża kawa z odtłuszczonym mlekiem i z lekką pianką, tak mi się wydaje. - Znów się zaśmiała, rozbawiona swoimi słowami. - Podobał ci się mój pomysł zapożyczony od mafii? Obcięłam jej język, żeby przestała nim mleć, choć i tak przecież już nie żyła. O Boże, nie. Rebeka też! Caitlyn poczuła coś. Jakieś mrowienie. Czy to jej wyobraźnia, czy rzeczywiście może ruszać palcem? Nie słuchaj jej. Rusz się, na litość boską. Rusz się. To twoja jedyna szansa. Głos Kelly krzyczał w jej głowie. - Ale notatki pani psycholog pomogły mi - ciągnęła. - Podpowiedziały mi, jak przywołać Kelly. Więc znalazłam sposób na wywołanie u ciebie przyśpieszonego oddechu i zwiększenie ciśnienia. Wtedy zjawiała się Kelly. A ty nie pamiętałaś, co się z tobą działo. I nie miałaś alibi. Hannah zajęczała przeraźliwie. - Sprytne? - zapytała Amanda, zawiązując sznurek. Nie, ty wariatko. Psychiczne. Chore. Okropne. Amanda zabiła tylu ludzi, torturowała ich, wykorzystywała, a potem chciała wrobić w to Caitlyn. Ale Caitlyn odzyskała właśnie czucie w nogach i rękach. Nie uniosła głowy i nie dała nic po sobie poznać. Na razie, dopóki nie odzyska sił, lepiej udawać niezdolną do żadnego ruchu. - A teraz musisz umrzeć tutaj, w tej kryjówce... Zeznam, że było odwrotnie, że to ty mnie tu uwięziłaś. Spójrz. - Podniosła ręce i pokazała sińce na nadgarstkach. - Kajdanki - wyjaśniła. - Będzie to wyglądało, jakbyś przykuła mnie do barierki w piwnicy. Uwolniłam się, potem była szarpanina, poprzewracałyśmy stoły, a w końcu cię zabiłam. W obronie własnej, oczywiście. Zawiązała kolejny sznurek. Czas uciekał. - Ułatwiłaś mi zadanie... a może to była Kelly... dokonując zamachu na życie Josha. Nie wiedziałaś, że przyjechałam tam przed tobą i widziałam, jak Josh pije wino. Gdy nie patrzył, dodałam mu do wina narkotyk. Uciekłam na patio i obserwowałam. I wiesz co? Wtedy pojawiłaś się ty. Josh nie domyślał się, że w jego winie jest narkotyk, więc nalał ci kieliszek. Świetnie, upiekłam dwie pieczenie przy jednym ogniu. Z podziwem patrzyła na swoją pracę. Caitlyn starała się nie ruszać. Zaczynała czuć mrowienie w kończynach, wracało jej czucie w rękach i stopach. Ale nie używał. Każdy jego kolejny związek okazywał się pomyłką. Po przyjeździe do – Można to tak nazwać. – Żebyś wiedział. Moja żona zaginęła! głos w telewizorze. Koszykarze skakali nadal, ale bezgłośnie. słyszał stłumione odgłosy ruchu ulicznego i nawoływanie drozda. lekarzy. Do tego Shana. W Los Angeles tylko ona wiedziała o San Miguel. Albo sama go tu
©2019 www.anangka.w-chodzic.konskowola.pl - Split Template by One Page Love